14.11.2021
perfekcyjna poza wiewiórki
na o wiele mniej perfekcyjnym zdjęciu
Zaczęcie tego bloga jest przerażajace. Ale nieuniknione.
Pracuję w domu opieki i codzienność tu zaczęła mi ciążyć. A właściwie to ciążą mnie myśli ciężkie. Coraz częściej mam wrażenie, że to co tu.. to głaz u mojej stopy, a ja prawie czuję dno.
Co mnie tonie? Generalnie i ogólnie wniosek ze śmierci, chorób i starości: życie każdego człowieka to naprawdę ten nieznaczący nic banalny pyłek. Nie liczy się dla nikogo, oprócz nas. To, co zrobiliśmy, czy byliśmy dobrzy, czy zostawiliśmy coś trwałego.. Pieprzyć drzewo i dom, nikt nie będzie pamiętał kto zasadził i wybudował. Twoje "bezcenne" drobiazgi, które tylko twoje palce zamieniają w twoją zawsze piękną przeszłość, skończą na śmietniku.
Nawet to, co teraz myślę znika zaraz i ja mam w sobie protest. To nie jest tak bezwartościowe, żeby zaraz zniknąć. Musi gdzieś zostać. Nie zrozum mnie źle.. to nie są słowa, które zmienią obraz świata przyszłych pokoleń. Ale chcę mieć takie pokrzepiające przekonanie naiwne, że te moje chaotyczne myśli matrioszki sobie płyną zawsze gdzieś w nieskończoności internetu.
Bo coś znaczą.. bo są moje. I chuj.